Klacz rasy Warmblood Koń o siwej duszy - Po wielu rozważaniach i wielu zwrotach akcji postanowiłam sprzedać moją klacz. Jest to dla mnie niezwykle trudne, ale z przyczyn zawodowych i prywatnych po prostu nie ma już czasu dla konia.
Moja klacz to absolutna dusza konia... Stała przy mnie wiernie przez wiele lat.
Proste zadania ujeżdżeniowe, skoki do około 1M, lonżowanie, praca na ziemi, wyjazdy...to zawsze było na porządku dziennym. Na niej też siedziało wiele dzieci. Moja córka nauczyła się na niej jeździć w wieku 6-11 lat. Nie ma absolutnie żadnych złych nawyków u kowala, pozwala się czyścić i skrobać kopyta.
Od zawsze była pod moją opieką. Coroczne szczepienia, coroczny przegląd stomatologiczny, regularne kontrole ciała, żeby miała zdrowy kręgosłup, coroczny przegląd siodła. Dbałam o wszystko, żeby niczego jej nie brakowało. Weterynarz przyjeżdżał za każdym razem, gdy miała jakieś dolegliwości, aby nic nie zostało przeoczone.
Jest bardzo łatwa w prowadzeniu i zwraca uwagę na pomoce jeźdźca. Uwielbia być zajęta jazdą konną, pracą w terenie, lonżowaniem, podwójnym lonżowaniem lub po prostu spacerami. Maszyna do chodzenia lub po prostu wychodzenie na spacer. Ale nie przeszkadza jej wcale, jeśli przez kilka dni po prostu nic nie robi... czuje się tam równie dobrze. To było zawsze bardzo praktyczne, bo miałam fazy, kiedy prawie nie wchodziłam do stajni, a ona zawsze stała wygodnie na padoku.
Jestem jej właścicielką od 6 lat i od tego czasu zawsze była w boksie.
W grupie w terenie zachowuje się bardzo dobrze. Sama nie czuje się komfortowo i dlatego unikała tego. Nie jest całkowicie bezpieczna przy załadunku i potrzebuje kilku prób.... ale to jedyne dwie rzeczy, które przychodzą mi do głowy, a które nie przebiegają idealnie, ale jak już mówiłam, przy tak wspaniałej duszy konia nigdy mi to nie przeszkadzało.